Zawodnicy Polonii Bytoń ulegli dziś na wyjeździe Wiślaninowi Bobrowniki 3-4. Bramki dla naszego zespołu zdobyli Dawid Wastowski (2) oraz Robert Sandecki. Jest to o tyle bolesna porażka, gdyż Poloniści stracili bramkę na wagę jednego punktu w doliczonym czasie gry, kiedy mieliśmy na boisku jednego zawodnika więcej, po kontrataku.
Skład Polonii:
Pawlak - Danielewski, R. Sandecki, S. Szelągowski - Kardasz, Lewandowski - Drążkiewicz (80' R. Kapeliński), P. Jarmusz, Wastowski - D. Szelągowski, M. Dzierżawski (c)
Jeżeli nie z Wiślaninem, to z kim? Z takim nastawieniem na niedzielne spotkanie wyruszyli zawodnicy Polonii. Wszyscy wiedzieli jednak, że nie będzie łatwo. Tym bardziej, że na spotkanie do outsidera ligi udało się tylko jedenastu zawodników plus trener. Nie było więc problemów z zestawieniem wyjściowej '11', gdyż nasz szkoleniowiec szybko podjął decyzję, że to on sam zasiądzie na ławce rezerwowych.
O pierwszej części spotkania można po prostu napisać, że się odbyła. Ani jedna, ani druga drużyna nie była w stanie przejąć inicjatywy i stworzyć sobie klarownej sytuacji, z wyjątkiem jednej w wykonaniu gospodarzy, po której dobrze interweniował Pawlak.
Druga część spotkania rozpoczeła się dla nas fatalnie, gdyż straciliśmy bramkę już w 44 sekundzie, po stałym fragmencie gry, błędzie w kryciu i komunikacji. Na szczęście Poloniści odpowiedzieli w najlepszy możliwy sposób. W odstępie kilku minut o swojej niesamowitej lewej nodze przypomniał wszystkim Dawid Wastowski, który dwukrotnie umieścił futbolówkę w sieci. Na uwagę zasługuje również znakomita asysta Pawła Jarmusza przy pierwszej z nich. Niestety równie szybko jak wyszliśmy na prowadznie, to prowadzenie straciliśmy. Wiślanin równie szybko jak wcześciej Poloniści zdobyli dwie bramki w ciągu kilku minut, znowu po prostych błędach indywidualnych w obronie. Goście z Bytonia ruszyli jednak do ataku, aby odrobić straty i po katastrofalnym błędzie bramkarza z Bobrownik, piłkę w sieci umieścił Robert Sandecki. W 86. minucie czerwoną kartką ukarany został jeden z zawodników Wiślanina. Poloniści zagrali więc va banque i ruszyli do zmasowanych ataków niemal całym zespołem. Sędzia doliczył dwie minuty i właśnie w tym czasie z kontrą wyszli gospodarze, po której ustalili wynik spotkania na 4-3.
Szkoda straconych punktów. Zasłużyliśmy na chociażby jedno oczko, ale nie można popełniać takich błędów w defensywie. Strzelając 3 bramki na wyjeździe nie można nie punktować. Jednak główną przyczną porażki były ogromne braki kadrowe. Z różnych przyczyn w meczu nie wystąpili: Stępiński, Zientara, Janus, Litka, Szatkowski, Ł. Sandecki, K. Woźniak czy drugi z braci Kardaszów. Pole manewru było ograniczone do minimum i nawet wejście w końcówce na boisko trenera Roberta Kapelińskiego nie pomogło.
Za tydzień arcytrudny wyjazd do Dobrzynia, zapowiadają się kolejne osłabienia, ale być może właśnie to będzie mecz, w którym uda się przerwać niekorzystną passę? Mecz Wisła - Polonia w najbliższą sobotę, o godzinie 16:00. Zapraszamy!